by Sarah I Will Make You Cry Maas |
Jeśli czytacie mojego bloga to wiecie, że za Dziedzictwo Ognia zabrałam się tuż po zakończeniu drugiego tomu. A Koronę w Mroku przeczytałam dokładnie pod koniec marca. Brawa dla mnie! Dwa miesiące nie-czytania (bo prawda jest taka, że 90% czasu książka przeleżała na półce). Nie była jednak to wina Sarah J. Maas, tylko mojego okropnego lenistwa, bo kiedy przeczytałam kilka stron odkładałam książkę i wyciągałam inną, albo robiłam coś mało produktywnego. Muszę przyznać, że przez pierwsze 80-90 stron kompletnie nie mogłam się wkręcić w fabułę (moje roztargnienie wynikało z emocji towarzyszących mi przy zakończeniu Korony w Mroku). Ale w okolicach setnej strony akcja nabrała tempa i mój rollecoaster emocji ruszył z prędkością światła. Po raz kolejny zakochałam się w pisarskim kunszcie Maas, jej opisach, dialogach i niesamowitych postaciach. Przypomniałam sobie dlaczego tak bardzo uwielbiam tę autorkę oraz historię, którą stworzyła.
Już sam początek zdradza nam, że ta część jest zupełnie inna od poprzednich - została podzielona na trzy główne wątki, opowiadane z perspektywy różnych bohaterów - tych, których już dobrze znamy oraz kilku nowych. W pierwszej kolejności spotkamy się z Celaeną, która przy pomocy księcia Fae - Rowana próbuje dostać się do Doranelle i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Następnie przenosimy się do Adarlanu i Rifthold okiem Doriana, Chaola oraz Aediona. Trzecia narracja należy do wiedźmy Manon Blackbeak, która wraz z innymi wiedźmami musi wyszkolić wywerny aby stworzyć armię pod rozkazami Króla.
Osobiście polubiłam wszystkie nowe postacie, ale moją faworytką jest zdecydowanie Manon. Ma skamieniałe serce, jest silna, bezwzględna i... posłuszna Matronie, swojej babce. Mam wrażenie, że pod maską okrucieństwa i nienawiści kryje się dobre, łagodne oblicze Manon. Z początku rozdziały z jej perspektywy trochę mi się dłużyły, ale z czasem bardzo się wkręciłam w historię Żelaznozębnych.
Aedion już na początku zdobył moją sympatię, natomiast Rowan był dla mnie zaskoczeniem. Nie spodziewałam się, że jego postać będzie przedstawiona w ten sposób. Miałam bardzo mieszane uczucia względem jego osoby,
Sarah J. Maas stworzyła bohaterów dopracowanych pod każdym względem, którzy wcale nie są przewidywalni. Może nam się wydawać, że przejrzeliśmy na wylot wykreowane przez autorkę postaci, ale w ostatniej chwili Maas potrafi zaskoczyć czytelnika.
Nigdy nie wiem co mam napisać o książce, która po prostu wbiła mnie w fotel, wycisnęła łzy i zaskoczyła tak wiele razy jak zrobiła to trzecia część Szklanego Tronu. Myślę, że duże wrażenie wywarła na mnie wewnętrza przemiana Celaeny, która okazała się być kimś więcej niż tylko Zabójczynią. Stała się kimś, kto naprawdę jest w stanie uratować królestwo i zmienić losy świata.
Ta książka jest po prostu magiczna. Niesamowicie napisana i dopracowana w każdym szczególe. AAA! Nawet nie wiecie jak bardzo jestem podekscytowana premierą Królowej Cieni!
A wy? Czytaliście Dziedzictwo Ognia? Cieszycie się tak bardzo jak ja premierą czwartego tomu?
PS. Co sądzicie o nowych graficznych nagłówkach? :)
PS.#2 Dziekuję za 290 obserwacji na instagramie!
PS. Co sądzicie o nowych graficznych nagłówkach? :)
PS.#2 Dziekuję za 290 obserwacji na instagramie!
Seria Szklany Tron
Szklany Tron // Korona w Mroku // Dziedzictwo Ognia // Królowa Cieni // Imperium Burz // Zabójczyni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz